Polskie miasta zajmują czołowe pozycje na liście miejscowości z najgorszą jakością powietrza w Europie. Najważniejszą bronią w walce z tym problemem jest wprowadzanie zakazu spalania węgla i drewna w domowych kotłach, jednak to nie wystarczy. Musimy także ograniczyć emisję, której źródłem jest motoryzacja – to pojazdy spalinowe w głównej mierze odpowiadają za tzw. smog Los Angeles, występujący poza sezonem grzewczym. W walce o czystsze powietrze bardzo przydać może się elektromobilność, a szczególnie skutery i motocykle elektryczne. Dlaczego właśnie one?
Polskie miasta są strasznie zakorkowane
I nie jest to tylko subiektywne odczucie, ale fakt potwierdzony dokładnymi badaniami. Szczegółowe informacje na temat poziomu zakorkowania miast rokrocznie przynosi nam raport Traffic Index firmy TomTom. W jego najnowszej odsłonie czytamy, że Łódź, Kraków i Wrocław są najbardziej zatłoczonymi miastami w Europie spośród tych poniżej 800 tys. mieszkańców. Na 5 miejscu niechlubnego rankingu uplasował się Poznań, a na 7 Trójmiasto.
Z kolei warszawscy kierowcy w korkach spędzają – uwaga – 16 dni w roku! To pokazuje, że miejskie układy drogowe w naszym kraju są kompletnie niewydolne i nieprzystosowane do obecnego natężenia ruchu. Przynajmniej samochodowego.
Ciekawostka
Z badania Deloitte i Targeo.pl wynika, że przeciętny polski kierowca z powodu korków traci 3,3 tys. złotych rocznie.
W zasadzie jedynym skutecznym sposobem na rozładowanie korków jest ograniczenie ruchu samochodowego. Miasta robią to na różne sposoby, m.in. ograniczając liczbę miejsc parkingowych w centrum czy wprowadzając zakazy wjazdu dla ciężarówek, jednak w ślad za tym musi iść też pozytywna motywacja, czyli np. promowanie elektrycznych jednośladów, takich jak motocykle.
Wygląda na to, że dodatkowe zachęty nie są nam aż tak potrzebne, o czym świadczy lawinowo rosnąca sprzedaż motocykli elektrycznych, e-skuterów oraz e-bike’ów. Wybierają je głównie ci kierowcy, którzy mają już serdecznie dość tracenia czasu i pieniędzy w korkach, doceniając mobilność, łatwość prowadzenia, świetną dynamikę oraz bardzo niskie koszty eksploatacji takich pojazdów.
Motocykle elektryczne, czyli jazda bez spalin i za grosze
Motocykle elektryczne są wielkim hitem sprzedaży już od kilkunastu miesięcy i nic nie wskazuje na to, aby ten trend miał się odwrócić. Świadczy o tym dosłownie kolejka zamówień na produkty np. marki Super Soco, w której ofercie znajdziemy najpopularniejszy model e-motocykla na polskim rynku – TC Max.
Choć fani „prawdziwych motocykli” mogą się nieco krzywić, to nie można odmówić takim pojazdom zalet. Zaliczymy do nich przede wszystkim zeroemisyjność. Motocykle elektryczne nie produkują żadnych spalin, dzięki czemu są idealnym rozwiązaniem do duszących się od smogu miast.
Sam napęd elektryczny przekonuje do siebie znakomitą dynamiką (pełna moc jest dostępna już od startu) oraz niskimi kosztami eksploatacji. Wystarczy wspomnieć, że przejechanie 100 kilometrów motocyklem TC Max będzie nas kosztować zaledwie około 2 złotych. Dla porównania: w przypadku samochodu z silnikiem benzynowym będzie to nawet 40 złotych, a skutera spalinowego około 15 złotych. Różnica jest więc ogromna.
Ekologiczny charakter motocykli elektrycznych ma również związek z tym, że do ładowania baterii możemy dziś wykorzystywać energię z odnawialnych źródeł – chociażby coraz popularniejszych domowych instalacji fotowoltaicznych. To dodatkowo obniży już i tak bardzo przystępny koszt przemieszczania się takim pojazdem.
Dopracowana technologia sprzyja elektromobilności
Jeszcze do niedawna o motocyklach elektrycznych można było pisać w kontekście fajnie zapowiadającej się technologii, która nie jest jednak przygotowana do wdrożenia jej na szerszą skalę. Głównym problemem do rozwiązania był ograniczony zasięg na jednym ładowaniu, przez co trudno było sobie wyobrazić przesiadkę z np. samochodu na e-motocykl. Jest to już nieaktualne.
Obecnie na rynku bez trudu znajdziemy motocykle elektryczne, które oferują zasięg spokojnie wystarczający na codzienne dojazdy do pracy. Przykładem może być tutaj model TS od Super Soco, który w wariancie z dwiema bateriami zapewnia aż do 160 kilometrów zasięgu. Biorąc pod uwagę, że polscy kierowcy w warunkach miejskich średnio pokonują dziennie około 30 kilometrów, jest to dystans więcej niż wystarczający – zwłaszcza, że akumulatory można ładować w domu ze zwykłego gniazdka.
Odpowiadając na zadane w tytule pytanie: tak, motocykle elektryczne zdecydowanie mogą być ważnym elementem kampanii zmieniającej oblicza polskich miast, uwalniającej je od korków, a nas wszystkich od duszącego smogu. To bardzo komfortowe w codziennym użytkowaniu pojazdy, które gwarantują również znaczne ograniczenie bieżących wydatków na transport.